HAIR CARE

06:51


Pisaliście do mnie wielokrotnie z prośbą o post na temat pielęgnacji moich włosów. Dlatego postanowiłam przygotować kilka wpisów z tej serii.
Dziś troszkę o tym, jak dbam o włosy, jak utrzymać długie włosy i jak ja je stylizuje.
Na wstępie powiem, że to nie moja dziedzina, a na blogu przedstawiam tylko moje metody, które nie u każdego mogą się sprawdzić. Bardziej zainteresowanych włosomaniactwem zapraszam na bloga, mojej koleżanki - Karoliny <klik>, która milion razy bardziej zna się na rzeczy i na pewno pomoże wam dopasować terapię indywidualnie do waszych włosów! Zaczynajmy!

Myję włosy codziennie, co niezbyt sprzyja ich kondycji, dlatego staram się je odżywiać na milion sposobów. Wypróbowałam mnóstwo szamponów i odżywek, dlatego mam swoje sprawdzone zestawy, których się trzymam. Kiedy używam zbyt długo jednego zestawu, moje włosy szybko się przetłuszczają i pojawiają się drobne oznaki łupieżu, dlatego też staram się codziennie zmieniać kosmetyki. Oto moja włosowa "apteczka" :)!


Ponieważ moje włosy z natury to fale, a ja uwielbiam kiedy są perfekcyjnie proste, na mojej półce roi się od produktów wygładzających i prostujących, a ponieważ często farbuję włosy, także odżywiających kolor. 


Pierwszy, a zarazem mój ulubiony zestaw to szampon i odżywka Garnier Ultra Doux. Oliwkowy zapach szamponu jest dla mnie bezkonkurencyjny. Jest to szampon przeznaczony do włosów normalnych. Producent zapewnia nas, że jest to produkt pozbawiony silikonów. Nie analizowałam składu, po prostu ufam, że tak jest. Nie mam powodów by na niego narzekać, choć po umyciu włosy mogą wydawać się troszkę suche, gdy użyjemy odżywki (ja akurat używam odżywki z rej samej serii, ale z ekstraktem z awokado), włosy są gładkie, miłe w dotyku, mięsiste i bardzo lśniące! Niestety na ten efekt należy poczekać kilka godzin, ale zapewniam, że warto. Odżywka ułatwia także rozczesywanie, co w moim wypadku bardzo cieszy, ponieważ rozczesuje włosy na mokro i suszę na szczotce, by osiągnąć efekt jak najbardziej prostych włosów, ale unikać prostownicy.


Drugi zestaw od Schwarzkopf, to Gliss Kur. Szampon z jedwabiem i keratyną, do włosów matowych, wygładza je i dodaje blasku. Producent zapewnia także, że regeneruje strukturę włosa, jednak tego nie byłabym taka pewna. Po użyciu włosy są gładkie, miękkie i lśniące, ale nie pozbawione objętości, na czym również bardzo mi zależy. Uwielbiam, kiedy moja grzywka jest nieco uniesiona, dlatego nie nakładam odżywki już od nasady włosów, ale na całej ich długości od uszu. Odżywka także zawiera keratynę, filtr UV, chroni kolor przed wymywaniem, ułatwia rozczesywanie i dodaje blasku. Zapach szamponu nie jest dla mnie zbyt zachęcający, ale odżywka skutecznie go neutralizuje.


Kolejny zestaw to Pantene Pro-V. Używam szamponu + odżywki, 2w1, "ochrona koloru i blask". Przeznaczony jest do włosów zniszczonych farbowaniem, matowych i spisuje się wyśmienicie, jednak fenomenem w tym zestawie jest dla mnie odżywka "gęste i mocne". Jak wspominałam, lubię, gdy moje włosy są uniesione u nasady. Ponieważ mam włosy falowane i bardzo gęste, produkty poprawiające objętość zazwyczaj dawały u mnie efekt "siana", włosy puszyły się niemiłosiernie i ciężko było je ujarzmić. Ta odżywka jednak daje u mnie efekt mocnych, zdrowych włosów, unosi je u nasady, ale nie puszy nadmiernie końcówek. 


Ostatnie połączenie to szampon i odżywka, 2w1, Timotei Jericho Rose oraz odżywka Nivea straight & gloss. Może sie to wydawać dziwne, ale wypróbowałam odżywki Timotei oraz szampony Nivea, których używałam kilka ładnych lat, ale w duecie dają najlepszy efekt. Przyznam, że na początku uwiódł mnie zapach szamponu, jednak nie musiałam długo czekać, by przekonać się, że nie tylko te walory są atrakcyjne.  Szampon dodaje włosom niesamowitej objętości, dlatego silnie wygładzająca i prostująca odżywka, jest w moim przypadku niezbędna. Niestety odżywka nie daje, aż tak powalającego efektu prostych włosów, ale za to przepiękne lśnienie! 

Wygładzenie, blask, miękkość - no tak, ale moje włosy to jednak wciąż fale... Prostowałam włosy przez 5 lat właściwie codziennie. Do tego rozjaśnianie i przeróżne eksperymenty. Dlatego teraz staram się osiągać efekt prostych włosów bez prostownicy! Jak to zrobić?

Kiedy włosy są już umyte, to jeszcze nie koniec, a raczej dopiero początek. Mokre, odsączone w ręcznik włosy spryskuje preparatami prostującymi. 


Produkty Marion mają bardzo przystępne ceny, a ich efekty są godne uwagi. Absolutnym faworytem jest dla mnie Keratin Mix - Eliksir prostujący włosy. Używam go bezpośrednio wmasowując we włosy, oczywiście omijając nasadę, lub dodaję go do mojego własnego połączenia, o którym więcej powiem za chwilę. Odżywka Natura Silk natomiast, służy mi tylko przy problemach z rozczesywaniem - kiedy spryskuję nią włosy, błyskawicznie pozbywam się problemu splątanych kosmyków. Atrakcyjny jest także zapach tych produktów!


Raz w tygodniu stosuję także maskę wygładzającą z jedwabiem Joanny i odżywkę wygładzającą w sprayu. O ile zapach maski mogę jeszcze uznać za "ładny", odżywka w sprayu, po prostu niesamowicie śmierdzi, mimo efektów staram się jej używać jak najrzadziej i jakoś nie mogę się do niej zmusić. 

Codziennie jednak używam własnej mieszanki. Wypróbowałam połączenia wielu produktów, jednak ta mgiełka pozwala mi na uzyskanie efektu lśniących, zdrowych i (prawie!) idealnie prostych włosów, bez prostownicy. 


To czego potrzebujecie by stworzyć taką własną mgiełkę, niekoniecznie identyczną do mojej, możecie eksperymentować i wybrać to, co najlepsze dla waszych włosów, to jedynie rozpylacz, po starej odżywce. Ja łączę eliksir prostujący - Marion, maskę wygładzającą - Joanna, odżywkę w sprayu - Marion oraz odżywkę Garnier Ultra Doux, w stosunkach 2:1:2:1. Ponieważ konsystencja jest wtedy nieco zbyt gęsta do rozpylania, dodaję odrobinę wody i wstrząsam przed rozpyleniem :). 


Takim wynalazkiem spryskuje włosy na całej długości wielokrotnie podczas ich suszenia, przy tym cały czas je rozczesując. Czeszę włosy, używając popularnej szczotki - Tangle Teezer. Zmniejsza to ryzyko ich uszkodzenia, szczególnie kiedy rozczesuje włosy na mokro. Strumień powietrza kieruję od góry do dołu, zgodnie z kierunkiem rozczesywania włosów, dzięki temu moje włosy są proste, a jeżeli suszycie je zimnym powietrzem, ich łuski domykają się, co dodaje więcej blasku. 

Gotowe. To tyle na temat mojej "pielęgnacji". Oczywiście regularnie podcinam końcówki, by pozbyć się zniszczonych i przesuszonych partii włosów. Nie używam odżywek "domowej roboty", ale mam zamiar wypróbować w najbliższym czasie metody zaproponowane przez Karolinę na jej blogu <klik>. Was także zachęcam do takich eksperymentów. To nie ostatni z serii postów o włosach, dlatego zachęcam do zaglądania na bloga! A wy? Jak dbacie o swoje włosy?





You Might Also Like

0 komentarze